6. Mój pierwszy raz...
By Miliony książek, miliony pomysłów - 22:02
Hmmm... mój pierwszy raz... Kurcze, musiałam się poważnie nad tym zastanowić! Nie myślałam, że to wyzwanie sprawi mi aż taki problem!
Pierwszy raz (do którego nie byłam zmuszana!) odbył się z "Tajemniczym ogrodem" Francesa Hodgsona Burnetta. Cała "akcja" miała miejsce w ... ogrodzie! Może nie tajemniczym, ale do tej pory pamiętam cudowny, słoneczny dzień i małą, porośniętą z przodu różami altankę pośród drzew w ogrodzie mojej cioci, z dachu oraz z tyłu zwisały jakieś "liście" - niestety do tej pory nie wiem jak się nazywają, a zapominam ciągle się dopytać! Sprawiało to naprawdę "tajemniczą" atmosferę.
Miałam wtedy jakieś 7/8 lat? Nie pamiętam teraz dokładnie, ale "dychy na karku" na pewno nie miałam ;)
Przez kogo? To proste! Przez wspomnianą wyżej ciocię :) To ona od najmłodszych lat uczyła mnie czytać, pisać, liczyć i wszystkiego co tylko możliwe. (Do tej pory pamiętam jak wyrywała mi kartki w zeszycie bo brzydko napisałam jedno zdanie! - teraz jestem jej za to wdzięczna).
Mordowałam się z tą książka kilka dni - zawsze w tym samym miejscu, doglądana co jakiś czas przez ciocie czytałam po kilka rozdziałów dziennie. Byłam jeszcze "niedoświadczona" więc szło mi to dość mozolnie, ale teraz potrafię przeczytać 2/3... książki dziennie!
Później miałam trochę przerwy, ale w między czasie chętnie czytałam lub słuchałam jak ktoś czyta "Chatkę Puchatka", "Dzieci z Bullerbyn", " Małą księżniczkę", "Baśnie Andersena" :)
Mam do napisania jeszcze tylko jedno "Dziękuje ciociu, gdyby nie Ty, nie zaczęła by się moja przygoda z czytaniem"! - kiedyś pokaże tego bloga, więc mam nadzieję, że będzie "dumna" :)
Mam nadzieję, że choć trochę zaciekawiłam Was tym "opowiadaniem" :)
Historia opisana w ramach wyzwania "Mój pierwszy raz" - szczegóły na blogu z wyżej wklejonego banera ! :)
/Miśka



6 komentarze
Dziękuję ci za twoją historię. Dobrze mieć taką ciocię, to skarb. Ale dużo kartek wyrywała? Dziękuję, że podzieliłaś się swoją historią :)
OdpowiedzUsuń"Tajemniczy ogród" w nie tajemniczym ogrodzie, ale ładnym :)
Nie raz całe zeszyty musiałam przepisywac ! :D Wyrywała dopòki się nie nauczyłam żeby w zeszytach nie bazgrolić :)
OdpowiedzUsuńTwoja historia jest świetna! Cieszę się, że wzięłaś udział w tym wyzwaniu. Trzeba je rozsyłać na cały świat, by jak najwięcej osób opowiedziało swoje historie :D Także rozsyłaj rozsyłaj :)
OdpowiedzUsuńDoskonale pamiętam pierwszą lekturę, której NIE PRZECZYTAŁAM była to książka "Na jagody". A książki inne niż lektury to zaczęłam na wakacjach czytać w podstawówce 4-5 klasa.i jakoś kojarzy mi się "pamiętnik księżniczki" jako pierwsze,które mnie wciągnęly na tyle,że z niecierpliwością czekałam na kolejne części. Potem pokochałam Williama Whartona,a dalej to już wydawnictwo ossolineum i inne polecane przez znajomych
OdpowiedzUsuńCiekawa historia. 😊 Nie pamiętam jak to dokładnie się ze mną zaczęło, ale wiem, że z uporem maniaka kilkadziesiąt razy czytałam książkę (nie pamiętam tytułu), w której znajdowały się bajki takie jak "Alladyn", "Trzy świnki", "Czerwony kapturek" i "Brzydkie kaczątko". Książka ta miała duże litery i jako małe dziecko zaznaczałam w niej żółtym markerem samogłoski "ó", "ą", "ę" (te trudniejsze 😀). Najlepsze jest to, że ta książka dalej jest u mnie w rodzinnym domu, a młodsza siostra prosi mamę, aby przeczytała jej książkę, w której byłam zakochana. 😁
OdpowiedzUsuńW moim przypadku początkowo wszystko wiązało się z koniecznością. Wiecie jak to jest szkoła podstawowa, lektury narzucane przez nauczyciela - te sprawy. W szkole średniej za sprawą książki "Dziewczynka w czerwonym płaszczyku", którą pożyczyła mi do przeczytania moja Pani polonistka, a którą pochłonąłem w jeden dzień, pokochałem książki. :)
OdpowiedzUsuń