Drań z Manhattanu (Vi Keeland&Penelope Ward)

By Miliony książek, miliony pomysłów - 03:00






TYTUŁ:                            Drań z Manhattanu
AUTOR:                          Penelope Ward/Vi  Keeland
DATA PREMIERY:      01.08.2018 r.
WYDAWNICTWO:    EditioRed
STRON:                           320
GATUNEK:                    romans/ new adult/ erotyk

OPIS:
On miał wiele twarzy. Ona pokochała je wszystkie.
Bogaty finansista z wysokim mniemaniem o sobie na pewno nie jest dobrym kandydatem na chłopaka dla nieprzebierającej w słowach Włoszki. Soraya Venedetta doskonale zdawała sobie z tego sprawę, ale przecież nic nie stało na przeszkodzie, by choć trochę o nim pofantazjować, prawda? Przystojniak, którego dziewczyna zauważyła w metrze, był zadbany i starannie ubrany, ale poza tym sprawiał wrażenie okropnego bufona. Być może Soraya po jakimś czasie dałaby sobie spokój z mrzonkami, gdyby przypadkowo nie znalazła jego zgubionej komórki. A jako, że była dobrze wychowana (przynajmniej tak o sobie myślała), postanowiła zwrócić zgubę. Bardzo szybko okazało się jednak, że piękny drań nie docenił tego gestu. 
Graham J. Morgan nie ma jeszcze 30 lat, ale jest już uznanym biznesmenem, a jego firma świetnie prosperuje. Mężczyzna skupia się głównie na pracy i nie ma czasu na życie prywatne, woli zadowalać się przelotnymi romansami. Wszystko jednak się zmienia, gdy znajduje w swojej komórce zdjęcia pięknej nieznajomej. Widać na nich głeboki dekolt, śliczne nogi i niezwykle krągłą pupę. A potem okazuje się, że dziewczyna ma także długie lśniące włosy i piękną twarz. No i mówi to, co myśli - a to Grahama pociąga w niej chyba najbardziej. Tylko czy Soraya da się uwieść?
Tych dwoje dzieli niemal wszystko, ale łączy dzika namiętność i prawdziwe uczucie. Czy ich dwa różne światy połączą się w jeden wspólny? 
~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~



Recenzję tej książki mam dla Was gotową już od dobrych trzech tygodni(!). Niestety ani mój laptop, ani blogger "mnie nie lubi" i nie chcieli współpracować. Mam nadzieję, że sprzęt nie będzie mi sprawiał już żadnych problemów - przynajmniej do czasu zakupu nowego.

Drań z Manhattanu to moje pierwsze spotkanie z tym duetem autorskim. Z ich pozostałymi książkami nie miałam jeszcze do czytania, ale nic straconego. Kiedyś to nadrobię.


Wspomniana książka zaczyna się dość naturalnie/zwyczajnie/realnie jak na dzisiejsze czasy. Soraya spotyka w pociągu "megadupka" (jak go sama nazywa). Facet najpierw pomaga jej wybrnąć z niezręcznej sytuacji, całuję ją, a na końcu okazuje się, że jest... żonaty! Dziewczyna odgrywa się, po czym przesiada do innego przedziału. Na przekór, siada w towarzystwie egoistycznego, pewnego siebie Grahama. Gdy mężczyzna wychodzi z wagonu, gubi telefon (przez który chwilę wcześniej strofował swoich pracowników). 

Soraya, mimo niechęci do mężczyzny (w tym głównie do jego arogancji i stosunku do pracowników) postanawia oddać mu zgubę. 
Najpierw jednak rozwiązuje mały problem. 

Gdy w końcu przychodzi do biura mężczyzny dochodzi do nieprzyjemnej sytuacji. Soraya postanawia się odegrać i w ramach zemsty aby pokazać co stracił przez to, że nie chciało mu się ruszyć dupy z "tronu" i z nią spotkać zostawia w jego telefonie swoje wyzywające zdjęcia (oczywiście bez twarzy) oraz nie przyjemną wiadomość. 

Dalej akcja toczy się swoim torem. Graham próbuje odnaleźć dziewczynę, jednak nie wie jak wygląda. Pomaga mu w tym jej tatuaż! 


Pokochałam Sorayę za jej bezpośredniość i "cięty języczek", a Grahama za "dwie twarze" - tą arogancką, którą poznajemy na początku i tą łagodniejszą, ale w dalszym ciągu pewną siebie, którą poznajemy z biegiem historii. 

W niektórych momentach wydawało mi się, że akcja toczy się za szybko, jednak fajny styl pisania autorek skutecznie to "rehabilitował". 

W życiu sporo namiesza Genevieve i Chloe, a także Liam (chociaż ten głównie ze względu na przeszłość). Tą główną "zadrą" będzie Genevieve. 


W małym stopniu spodziewałam się czegoś innego. Nie wiem do końca czego, ale po prostu czegoś mi zabrakło.


Jednak książka sama w sobie była "fajna". Dobrze napisana, ciekawa, niektóre momenty były dość przewidywalne, lecz sporo nas zaskoczy. Z czystym sercem mogę polecić jako lekturę na zimowy wieczór (czy też jesienny biorąc pod uwagę obecne temperatury). Na pewno nie było to moje ostatnie spotkanie z twórczością tych autorek.


Kto już jest po lekturze? A kto przed? 


  • Udostepnij:

Podobne Posty

0 komentarze